„À Punt” znalazło się w centrum politycznej burzy z powodu publikacji filmu Cecopi.

Walencka stacja telewizyjna À Punt znalazła się w centrum politycznej burzy za swoje filmy nagrane podczas protestów DANA. Po tym, jak wiosną ubiegłego roku Uniwersytet Walencji przyznał jej serwisom informacyjnym nagrodę za „relacjonowanie informacji i służbę publiczną” w czasie tragedii, rola stacji została zakwestionowana przez ofiary i skrytykowana przez związki zawodowe za nagranie z Cecopi.
Kontrowersje wybuchły po publikacji nagrania z programu informacyjnego Cecopi, nagranego przez ekipę z À Punt, ale nieupublicznionego. RTVE opublikowało nagranie nieme – przestrzeń, w której media mogą nagrywać pod warunkiem, że dźwięk nie zostanie wyemitowany – jako materiał informacyjny, uznając je za istotne dla celów informacyjnych. Na nagraniach audio można usłyszeć oskarżonego byłego ministra omawiającego treść komunikatu ES-Alert. Nagranie rzekomo wyciekło z À Punt do RTVE , co wywołało ostrą debatę etyczną między obiema stacjami telewizyjnymi.
Przeczytaj takżeW tym scenariuszu wczoraj sędzia badający sprawę Dany, Nuria Ruiz Tobarra, zgodził się zażądać od Televisión Española materiału informacyjnego wyemitowanego w nagraniach audio Cecopi i zapytał kierownictwo À Punt, czy nadal podtrzymują „ofertę dostarczenia nagrań (dźwiękowych, wizualnych lub obu) z relacji Dany, a konkretnie ze spotkania Cecopi, które odbyło się 29 października 2024 r.”.
Sędzia jasno wyraziła się w swoim piśmie: „Należy rozważyć znaczenie wspomnianego nagrania w niniejszej sprawie, biorąc pod uwagę, że właśnie moment wysłania ALERTU ES jest objęty dochodzeniem, jego treść, proces decyzyjny oraz ewentualny udział w tym procesie innych osób, które nie mają statusu osób objętych dochodzeniem, a także powagę zdarzeń będących przedmiotem niniejszego dochodzenia: utratę 229 istnień ludzkich (w tym jednego na utrzymaniu) i rannych”. Dodała: „wspomniane nagranie przeczy oświadczeniom złożonym w sądzie i okolicznościom, w jakich zostało uzyskane; dziennikarze byli obecni i mogli usłyszeć to, co ostatecznie zostało nagrane”, odnosząc się do pojawienia się Pradas, co umiejscowiło wydanie alertu w kontekście technicznym.
'À Punt' obiecuje dostarczyć cały materiał, ale chce poczekać na to, o co dokładnie poprosi sędzia.Sędzia zażądał, aby kierownictwo À Punt otrzymało oficjalną odpowiedź przed udzieleniem odpowiedzi. Źródła w stacji wyjaśniły, że po otrzymaniu pisma od sądu, służby prawne zostaną skontaktowane i otrzymają formalną odpowiedź. Wczorajsza wiadomość poinformowała widzów, że „Korporacja Audiowizualna Wspólnoty Walenckiej, tak jak dotychczas, spełni wszystkie prośby sędziego i dostarczy wszystkie żądane materiały audiowizualne”.
Debata na temat wstrzymania i publikacji zdjęć wywołała napięcia zarówno w telewizji, jak i poza nią. Ofiary, które wczoraj z zadowoleniem przyjęły wniosek sędziego o odzyskanie nagrań audio od Cecopiego, bez wahania skrytykowały À Punt za niepublikowanie ich przez 10 miesięcy: „Ukrywanie dowodów lub brak aktywnego udziału w wyjaśnianiu faktów nie chroni niczyjej prywatności; wręcz przeciwnie, sprzyja nieprzejrzystości, podsyca nieufność i utrwala ból tych z nas, którzy wciąż czekają na odpowiedzi”. „W imieniu naszych stowarzyszeń – dwóch najbardziej reprezentatywnych i zmobilizowanych ofiar katastrofy Dana (Stowarzyszenia Ofiar Śmiertelnych Katastrofy Dana 29-0 i Stowarzyszenia Ofiar Katastrofy Dana 29 października 2024 r.) – mamy nadzieję, że walencka telewizja będzie pamiętać i traktować informacje związane z katastrofą Dana z absolutną surowością, której brakowało jej w przypadku katastrofy metra”.
Przeczytaj także Ofiary incydentu oskarżają „À Punt” i Vilaplanę o ukrywanie informacji. Hèctor Sanjuán, Neus Navarro
Obie organizacje nie były zachwycone, że regionalna stacja telewizyjna na początku materiału informacyjnego z 10 września odniosła się „do rozpowszechniania tych materiałów w celach partyjnych”. Nie spodobało im się również oświadczenie odczytane przez prezentera głównym związkom zawodowym firmy, które opublikowały w mediach społecznościowych, że treść materiałów informacyjnych „nie reprezentuje stanowiska redakcji ani zespołu redakcyjnego, ponieważ nie została sporządzona przez żaden komitet wybrany przez redakcję (Intersindical)” lub „jest głosem firmy. To firma jednostronnie sporządziła to oświadczenie” (CGT).
Wszystko to dzieje się w okresie narastających napięć w sieci telewizyjnej po tym, jak kierownictwo stacji wszczęło dochodzenie w celu wyjaśnienia „kradzieży” obrazów transmitowanych przez stację RTVE i oświadczyło, że zastrzega sobie prawo do podjęcia wszelkich kroków prawnych, jakie uzna za stosowne. Sytuacja ta wywołała niezadowolenie części personelu i skłoniła Związek Dziennikarzy – organizację większościową związku – do interwencji w celu okazania wsparcia pracownikom redakcji po tym, jak zgłosili oni związkowi „wewnętrzną presję, zastraszanie i przymus po wycieku nagrania Cecopi 29 października podczas Dany”.
lavanguardia